Szkoda całkowita a naprawa po szkodzie całkowitej.

mateusz1230

Witam, chciałem się dowiedzieć z czystej ciekawości o co chodzi z tą szkoda całkowitą, nigdy wypadku nie miałem więc nie wiem. Po wypadku dzwonię do ubezpieczyciela oni przysyłają swojego agenta który robi fotki i wylicza mi szkody i czy musi być przy tym mechanik ??? Po drugie jeżeli już jest ta szkoda całkowita i dostanę tą różnicę po między wartością przed i po wypadku to biorę od ubezpieczyciela kasę i mogę sam naprawić auto ?? I czy muszę po tej naprawie przedstawiać jakieś rachunki z warsztatu??

holipa

jest kilkaa możliwości. szkoda całkowita jest wtedy gdy koszt naprawy przekracza wartość pojazdu pomniejszoną o koszt wraku Wink

mateusz1230

To ja wiem kiedy jest szkoda całkowita, ale odpowiedz na moje pytania bo różnie piszą w necie. Szkoda całkowita np hondy civic która ma 20 lat może wynikać z rozbitej lampy i co ja mam już wyrzucić auto na złom jak wymiana lampy to koszt 100zł ???

holipa

nikt ci tego nie nakazuje.
rzeczoznawca określa wartość auta na poziomie średniej wartości danego modelu w tym roczniku i ewentualnie pomniejsza jeśli auto styrane. potem określa koszt elementów do wymiany , następnie wycenia "wrak".

czyli wartość auta - koszt naprawy = rzzekoma cena wraku.

jeśli wycena ci pasuje to bierzesz kasę , naprawiasz i jeździsz.
jeśli nie to piszesz do nich o zagospodarowanie wraku i wtedy muszą go sprzedać za tyle na ile go wycenili i wypłacić całą kwotę Wink

zrobiłem tak w przypadku jednego auta Wink

mateusz1230

Aha to ewentualnie nie muszę się martwić o sprzedaż wraku, a np gdy będzie wypadek z mojej winy np walnę w latarnie przy drodze to też dostaje jakieś pieniądze na naprawę auta ???

holipa

jeśli masz AC to dostajesz (w starych autach ciężko wykupić i drogie w ciul) z oc dostajesz tylko wtedy gdy jesteś poszkodowanym w wyniku stłuczki/wypadku spowodowanego przzez innego kierowcę.

moskit122

To ja jeszcze dodam skąd bierze się wartość wraku. Po obejrzeniu przez rzeczoznawcę ubezpieczyciel wrzuca Twój pojazd na aukcje i w zależności jak dokładne były oględziny tak ludzie będą licytować. Po licytacji dostajesz 2 opcje, oddajesz pojazd i zgarniasz jego wartość rynkową (pomniejszoną o to jak był zmęczony, j. w.), zostawiasz sobie pojazd i z wartości rynkowej odliczają Ci wartość z aukcji. W jednej i drugiej opcji warto od razu zabrać kasę czy zdecydujemy się na pierwszą czy drugą opcję i zaraz po tym składać wnioski/zażalenia/straszyć sądem i na koniec oddać sprawę do sądu osobiście lub przez jakąś firmę. Wiadome jest że ubezpieczalnie zaniżają wypłacane świadczenia ale jak będziesz walczył od razu to długo nie będziesz kasy widział a tak część kasy będzie już w rękach. Jest jeszcze oczywiście opcja bez kasy że oddajesz do serwisu i oni sie rozliczają ale wtedy musisz mieć dobry serwis i różnie to się później odbywa.
I jeszcze słowo na temat samych aukcji... oczywiście to nie będzie nic dziwnego jeśli rzeczoznawca czegoś nie zauważy, celowo czy przez przypadek i nie opisze tego na aukcji, przykładowo pacjent Suzuki GSXR 600 2009 chyba, dzwon w tył, wachacz i rama przerysowane, nie odpala - szkoda całkowita. Na aukcji dużo ładnych zdjęć, brak tylko informacji że motocykl nie odpala... Klient nie chce zatrzymywać motocykla, przyjeżdżają Panowie od aukcji i dziwią się że motocykl nie odpala, oni wylicytowali motocykl ze sprawnym silnikiem (przez co zalicytowali więcej, gdyby klient zatrzymywał motocykl to by mu pomniejszyli wartość odszkodowania o WYŻSZĄ cenę zalicytowaną, czyli jak ze sprawnym silnikiem). Na szczęście klient motocykla nie chce, problem mają tylko aukcjonerzy bo motocykl muszą zabrać i dopiero teraz będą walczyć o kasę...

holipa

dlatego dość sceptycznie podchodzę do aukcji ubezpieczalni.

na zachodzie działa to troszkę inaczej, ale też można sie władować na minę.